Piszesz…
Słowa przebijają ciszę, szum miasta narasta.
Od przedświtu kołaczą tramwaje, budzą się drzewa, jak kiedyś święte gaje.
Nie ustajesz w swej drodze płynących myśli strumieni godzien, na codzień.
Spisujesz swe myśli w odpoczywaniu, myśląc o śniadaniu, skupieniu na strawie i trawieniu.
W tak wolnej, prostej chwili z dala od iluzji świata paszkwili, statystycznych…
Zaprogramowanych, co już nie myślą sami, elektromagnetyką pokierowani, programowani…
Szkoda ich pięknych umysłów, gdy nie odczuwają swych kosmicznych zmysłów.
Z wyborów nieświadomych, biegnących gdzieś, za czymś w nieprzerwanej pogoni.
Twierdzą, że to ich wybory własne, w ramach bębniących tętnić, za czymś, a za czym?
A no właśnie…
grzegoSłav©