Odcięty od życia, bez ostrzeżenia.
Urwany film, mgliste zapomnienia, ciężkie przypomnienia, bez czasowego odniesienia.
Przez wiele lat żyjąc, nic się nie zmienia. To tylko punkt widzenia, bez nastawienia.
Czekając na spostrzeżenia…
Niczego nie zmieniam i nie zamieniam.
W międzyprzestrzeniach podróżuje odwiecznie, choć tam niebezpiecznie.
Podążam, nadążam w swym stałym tempie, niezmiennie.
Uogólniam trasy przebieg, jedna gra, jeden ścieg i znowu chmury na śnieg się zbierają.
Chodzą po niebie, zbliżając się do siebie, w podszepcie bycia blisko siebie.
I gdy już się dotkną tworząc jednie. Wtedy niebo blednie i chłodzić ziemię zaczyna.
Woda chlapiąc deszczem, rosi zieleń podnosi, zapach roznieca, ale ci heca, ludzie palą w piecach. Iskry człowiek wznieca, by ogrzać się w swych domach.
Przyrody nie pokona. Moja to też, dobra znajoma.
GrzegoSłav©