Kreole i mugole na świecie zaistniały.
Kreole, swe piękne dusze z przyrodą bratały.
Sercem czując kierowały, odczuciem własnym świadomie oddychały,
wraz ze Stwórcy połączeniem, płynąc obfitości strumieniem.
Bez instrukcji obsługi ich łącza stałe, tam nie da rady oszustwa wprowadzać bałwochwały
Nikt jak oni, odczuwa prawdę przy połączeniu, wspólnym, trwającym w wieczności obopólnej.
Kłamstw zawieruchy, czy ciepłe kluchy, lub fałszu okruchy,
ich omijają, szerokim łukiem spadając z wartkim hukiem.
Mugole świat materii i obfitości fizycznej uwielbiały.
Gdy walić się zaczął mugoli świat cały.
To się wzięły pozasłaniały, strach w sobie instalowały,
Z oczami sarnimi, przymglonymi, popierdalały.
Niewolnicze kagańce w życiu ich widnieją,
oni bez wiedzy podstaw sztywności nauki,
beztlenowo w mózgach swych kapcieją.
Hipnotyzera, od tera.
Nielicznym spostrzeżeńcom częściowo doskwiera.
Bezmyślnym strachem owiani, sterowani.
Zatruci własnym wydechem, z zatraconym uśmiechem.
Ich wiara w wiry i bakterie sięga fantastyki granic bezwiednie.
Każda praca naukowa się przy tym chowa.
Bezgraniczne fale wyobraźni mamią, prowadząc ich do kaźni.
Hipnoza światowa działa na tłumy, oddają swe fortuny, w imię wspólnoty.
Weź, no co ty?!
Za coś co mija szybciej niż katar, świat się posuwa na wzór wariata.
Oby ekraniki im działać nie przestały.
Przecież tankują od tych urządzeń swoją energię, wpadając przeróżnie w cyfrowe fanaberie.
Wirtualny świat pochłania mugoli, z ich wyboru nikt ich nie wyzwoli.
Przeciwieństwem jest świat Kreoli, żyjących podług własnych woli,
Mijając labirynty codzienności, we własnych światach spontaniczności.
W trwającej światłości, stwarzają z nicości…
GrzegoSłav ©