Polsko kraju środka…nasennego, nie widzisz?
Śpisz przytulona razem z lękiem byłego systemu.
Zmieniasz jak stryjek panujących grabieżców, zapatrzona na zachodnie państewka z pochorowanymi ludźmi snującymi się w ułudnym dobrostanie materialnych dobrodziejstw trwających chwilami na przedłużanych gwarancjach.
Szczęście i bezpieczeństwo w parze z niewygodą poruszania się pieszo czy też pojazdem. Pieszo między wyznaczonymi miejskimi farbami pod stopą przecinanymi rowerami znienacka. Anemiczna jazda pojazdem wyposażonym w nowoczesne udogodnienia jak i w prędkość prawie światła jednak poruszający się wolniej od babcinych wózków z zakupami dla bezpieczeństwa w korkach ubezpieczonych, opłaconych składek bez pieczy.
Słońca wschodzącego, którego nikt nie widzi śpiąc lub z niewolniczej czynności zwanej pracą wracając nie dostrzega w myślach zanurzony, by tylko wrócić do snu regenerującego lub odpoczynku po służalczych czynnościach.
Zrzadka oglądają jutrzenkę i jej najpiękniejszy moment.
Nowy dzień wstaje. Hej! Budzimy się!
Świętując z radością przecież narodziny dzieci. Narodziny nowego.
Patrzymy w słońce poranne, witając się z nim jak kiedyś nasi rodowi z krwi bracia i siostry.
W ten kierunek świata strony patrząc.
W tradycji nazwane jako Przywitanie Dnia.
Niechaj się stanie codziennym nawykiem przed myciem zębów.
My wyspani północną porą krainy nocy kierunków świata spojrzeń.
My ze wschodu przebudzamy się o poranku, witając nowe światło możemy podziwiać, wychwalać, kochać ten moment mało znany wiosną czy latem.
Najpiękniejszy.
Cudowny.
Wznoszący.
Który napełnia światłem świtu nasze oczy wypełniając ciało pięknem, mocą życia.
Napełnia dziecięcą radością paraliżując szczęściem i dając moc na całą dobę.
Dostrzegalny kolor w jednym tylko momencie to fioletowo różowy, dla pań to może określenie jakiejś potrawy?
Dla mnie mężczyzny z krwi i kości to lekki fiolecik różowawy.
Zresztą, gdy to zobaczysz o świcie zrozumiesz, że nie ma takiego koloru w chińskich kredkach, ani nigdzie wokoło w twym świecie…
Fizycznym okiem zobaczysz ten moment koloru tylko przy narodzinach dnia.
Nie zauważamy powstania słońca, jutrzenki, narodzin dnia nowego tak często jak zachodu.
Czy tak lubimy pożegnania i uczucie tęsknoty? Że niby to romantyczne? To takie szczęście przyglądać się końcowi dnia?
Kolor piękny, a i owszem. To piękno niewspółmierne przy powstaniu słońca o poranku.
Zachód romantyczny? Czy to tylko kolejny program narzucony w szablonie ułudy?
Zachód podziwiany, wychwalany, wielbiony, wywyższany…Piękny i znany. Przed wieczorem dostrzegany, podziwiany, bo oglądany razem, fotografowany…
Romantyczne momenty z pomarańczowym kolorem gdzie centrum energetyczne reaguje na poziomie fizycznym.
Czakra druga, Svadhisthana, czakra sakralna, seksualna.
Centrum energetyczne odpowiadające za czerpanie, przyjemność, płodność, seks czyli zbliżenie w miłowaniu po naszemu.
To dlatego?
Dlatego tak nam miło patrzeć w kierunku zachodnim i zachodzącego słońca?
Dobrze wziąć bliską osobę i przyglądać się jak światło słońca znika na horyzoncie, to takie roman- tyczne.
To kierunek świata zachodni.
Pławiący się w wygodzie i bezpieczeństwie. Zaprogramowani z wybielonymi zębami i uformowanym grymasem szczęścia na sztucznych twarzach.
Tak ich przeniknąłem byłem wzrokiem i widzę sztuczność, tak ich postrzegam, tak wyglądają. Oczywiście wszystkich nie, tylko większość jeszcze niestety.
A tam w tamtą stronę co?
Nieme ludy z nieznaną dla nas kulturą i tradycjami.