Pełno mnie w tym skrawku planety, niestety, pełno mnie wszędzie, gdy ruszę kłusem i radością oblekę, to za dużo mnie wszędzie przecie… no szkoda, bo siedzę w tym pełnym i jakby poczuwam się nawet i biernym. Pustym w propozycje, czekając na koalicje.
By dołączyć w pełni i wiedzieć, że coś mogę tu powiedzieć i aktywować do zaistnienia w sensie do tak modnego słowo puszczenia w ideach…
Milcząc wypełniam, będąc napełniam, przebywając wszystko napełniając, nawet się nie odzywając, tylko patrząc wypełniam, jak tłuste masło, bo nie rozpycham, delikatnie rozciągam, by weszło więcej, ale nie prędzej, bo jeśli coś, lub ktoś, jest jak z wylęknionego dworu, rozciągnie go zbyt mocno, a to nie przystoi…
Bo w zrozumieniu rozciągania, jest jeden szczegół do rozpoznania.
Chaos to Porządek Boski i w nim są puste i pełne zgłoski i jest tam tyle w dostatku pełni, że człowiekowi może się przepełnić…
I nie wiem sam, jak ja to robię, że wszędzie może być mnie w pełności rzędach, w ścianach, sufitach i kurzych grzędach. Na strychu i w głębokiej katakumbie, gdzie nikt z gości tam nie dotrze z wyjątkiem mych wypełniaczy radości.
– Grzegorz Skura