Spis treści:
Wprowadzenie. (tekst wł.)
G. Hunter, Kryzys ukraiński – desperacka próba ratowania światowej pozycji dolara.(fragmenty – przekład).
Manlio Dinucci, „Tarcza” nowej chłodnej wojny. (fragmenty – przekład).
„Grzeczni „ ludzie w zielonych mundurach na Krymie. (tekst wł.)
Aleksander Kondraszow, „Lecą dzikie gęsi.” Jak działają na Ukrainie prywatne armie.(fragmenty – przekład)
Ostrożność i unikanie pochopnych ocen wielce wskazane. (tekst wł.)
Wiera Ilina, Ekspert – krymski: Chizb–ut–Tahrir ucieka do Kijowa.(fragmenty – przekład)
(1) Za wschodnią granicą: inny punkt widzenia
Wokół kryzysu ukraińskiego rozgorzała otwarta wojna informacyjna. Dlatego coraz częściej czytelnicy i widzowie w Rosji i na Ukrainie, zamiast popularnego skrótu SMI czyli Środki Masowej Informacji, używają skrótu SMRAD (j. polski – smród) czyli Środki Masowej Reklamy Agitacji i Dezinformacji. Faktycznie, w oficjalnych mediach coraz trudniej znaleźć wiarygodne informacje, a tym bardziej rzeczowe komentarze. Przyczyna leży w tym, że właścicielami redakcji są obywatele obcych państw reprezentujących swoje interesy.
Jednak obok głównego nurtu oficjalnych mediów, funkcjonują internetowe portale informacyjne i rosyjskie/ukraińskie portale społecznościowe. Dzięki nim możemy z innej strony spojrzeć na wydarzenia, poznać argumenty drugiej strony i dowiedzieć się o zdarzeniach, o których milczą prozachodnie media. A wtedy zatrzymuje się potok absurdalnych emocji i na koniec możemy spokojnie zastanowić się nad przyczynami i powodami kryzysu u naszego sąsiada. Choćby po to tylko, żeby i nam nie przydarzyła się podobna sytuacja.
Przecież autonomia i przyłączenie Krymu do Rosji (na skutek referendum przy b. wysokiej frekwencji z ponad 90 procentowym wynikiem głosujących „za przyłączeniem”) nie wydaje się być wystarczającym i racjonalnym bezpośrednim powodem wojennej histerii, którą rozkręcają w mediach polskie i zachodnie elity polityczne. Jednak kiedy spojrzymy na wydarzenia oczami niezależnych publicystów i analityków, kiedy sięgniemy głębiej i zaczniemy szukać strukturalnych przyczyn tego pozornie irracjonalnego zachowania, okazuje się że wprawdzie wystarczających powodów euro-histerii dla nie ma, za to są poważne przyczyny. I to systemowe, niemalże wagi światowej.
Poniżej tłumaczenia fragmentów kilku interesujących publikacji jakie ukazały się ostatnio na temat ukraińskiego kryzysu.
***
(2) Greg Hunter
Kryzys ukraiński – desperacka próba ratowania światowej pozycji dolara.
(Fragmenty tekstu, całość: Ukraine-Desperation to Save the U.S. Dollar-Dr. Jim Willie,By Greg Hunter’s, 09.03.2014; USAWatchdog.com)
„(…) Jak twierdzi dr J. Willie to, co dziś dzieje się wokół Ukrainy, to próby ratowania amerykańskiego dolara: (…) znaleźliśmy się w desperackim położeniu. Amerykańskie władze nie mogą dopuścić do sytuacji, w której Ukraina stanie się głównym punktem tranzytowym, przez który przechodzą gazociągi do szybko rozwijającej się euroazjatyckiej strefy handlowej. Muszą bezwzględnie zatrzymać rozwój tej strefy, dlatego, że w przeciwnym razie USA i Wlk. Brytania stracą swoją pozycję.
Jeśli szukać głębszych przyczyn, w celu zrozumienia tego, co się dzieje, to ostatnie wydarzenia należy uznać za trzeci już atak na Gazprom. Pierwszy atak na tę największą rosyjską spółkę był zamaskowany „wydarzeniami z cypryjskimi depozytami”(….) Drugi atak na Gazprom to Syria. Irański rurociąg miał być doprowadzony do syryjskich portów. Trzeci atak na Gazprom, to Ukraina. I właśnie tym zajmują się Stany Zjednoczone. Ameryka i Europa są przekonane, że jeśli zdołają wziąć pod kontrolę kurki rurociągów w Zachodniej Ukrainie, to będą mogły pilnować przepływu gazu do Rumunii, Polski i Węgier (…)
To, czego również obawia się Zachód, z chwilą wypchnięcia dolara jako międzynarodowej waluty, to konieczność rozliczania się w innej walucie. Szybko może się okazać, że będą zmuszeni płacić za gaz i ropę rublami albo złotem. A jeśli Rosja doprowadzi do sytuacji, w której za swoje surowce będzie pobierała opłatę w rublach, natychmiast staną się jawne wszystkie przestępcze manipulacje jakich dopuszcza się Giełda Londyńska i amerykańska. Przy tym Ameryka z jej ogromnym zadłużeniem obecnie nie jest w takim położeniu, żeby tą sytuacją pokierować (…). I w ciągu najbliższych 3 lat dolar straci ok.80% swojej obecnej wartości (…)”.
(3) Manlio Dinucci,
„Tarcza” nowej chłodnej wojny.
(Fragmenty, całość w kilku wersjach językowych,: Lo «scudo» per la nuova guerra fredda, Il Manifesto. 21 marca 2014, http://www.voltairenet.org/article182854.html)
„Waszyngton chce wyciągnąć korzyści ze swojej przegranej na Ukrainie: stara się doprowadzić do tego, że Europejczycy zerwą ekonomiczne związki z Rosją i zaczną żyć pod osłoną własnego systemu obrony przeciwrakietowej. Podczas gdy zachodnie media reprezentują punkt widzenia NATO i jak na komendę, tłumaczą zachodzące wydarzenia (tzw. „zbrojną aneksją Krymu”), Sojusz powoli zwiększa swoje siły ofensywne.
Nieoczekiwana wizyta Wice-prezydenta J. Bidena w Polsce i na Litwie miała zapewnić sojuszników o tym, że Stany Zjednoczone podtrzymują swoją niewzruszoną wolę podtrzymania punktu 5 Sojuszu Północnoatlantyckiego o „wspólnym bezpieczeństwie”; w związku z „agresywnym, wojennym wtargnięciem Rosji” na Ukrainę, która utworzyła „rząd służący narodowi” z udziałem neonazistów, którzy siłami nowego Gladio, dokonali przewrotu państwowego.”
Jak zauważa autor artykułu, powołując się m. in. na casus Jugosławii, brak członkostwa Ukrainy w NATO nie stanowi przeszkody dla zbrojnej interwencji Sojuszu. Jednocześnie ujawnia prawdziwe intencje USA związane z „Tarczą”, która w rzeczywistości jest skierowana wyłącznie przeciwko Rosji, a nie Iranowi:
„Nowy plan realizowany przez prezydenta Obamę zakłada znaczne zwiększenie liczby rakiet rozmieszczonych w pobliżu granic z Rosją, niż poprzednio. A ponieważ nikt, poza Amerykanami, nie kontroluje tych rakiet, tylko oni wiedza, czy są to systemu obrony przeciwrakietowej czy rakiety z głowicami jądrowymi (…).
Stany Zjednoczone przystąpiły do rozmieszczenia na terytorium Polski 24 rakiet SM-3 typu Aegis. Dodatkowo rząd polski zobowiązał się do wydania ponad 30 mld.$ na rozwój (z pomocą amerykańskich technologii) własnego systemu PRO zintegrowanego z systemami NATO i USA. I J. Biden nie powstrzymał się od pochwalenia Polski za to, ze wzięła na siebie „cześć finansowych obciążeń, co powinni zrobić i pozostali sojusznicy (…).”
Wojenna baza Doweselu (Rumunia) jest rozbudowana pod kątem rozmieszczenia tutaj 24 rakiet SM-3. Ich rozmieszczenie jest zaplanowane na 2015 rok. W bazie będzie dyżurować 500 amerykańskich żołnierzy. Wszystkie stanowiska przeciwrakietowe będą sterowane dużym radiolokacyjnym systemem ulokowanym w Turcji oraz systemami mobilnymi (…).”
Przeciwrakietowa „tarcza” zakłada obecność wojennych okrętów w Morzu Śródziemnym wyposażonych w radary typu Aegis i rakiety SM-3 (…) Pierwsze statki przybyły już w lutym br. Na terenie Hiszpanii Włoch szybko rośnie liczba żołnierzy amerykańskich przybywających wraz z rodzinami.
„Jak oświadczyło NATO, wszystkie składowe systemu Aegis w Morzu Śródziemnym, znajdują się pod kontrola USA. To oznacza, że decyzje o starcie rakiet przechwytujących albo takich, które zostaną uznane za takie, pozostają wyłącznie w kompetencji Pentagonu. (…)
Wykorzystując kryzys na Ukrainie rozmieszczono w Polsce 12 samolotów F-16, 10 samolotów F-15 w Estonii, Litwie na Litwie. Mogą być wyposażone w ładunki jądrowe B61-12 znajdujące się w europejskich składach (włącznie z Włochami). Moskwa jest zdecydowana przeciwdziałać, Waszyngton już odrzucił maski, a napięcie w Europie pozwala USA zwiększyć swoje wpływy na europejskich sojuszników (…).”
***
(4) „Grzeczni „ ludzie w zielonych mundurach na Krymie
Jedna z mantr zachodnich mediów i polityków brzmi: „armia rosyjska wtargnęła na Krym”. Rosyjskie dowództwo i prezydent FR zaprzeczyli, stwierdzając, że na Krymie znajdują się wyłącznie te jednostki, które tam stale stacjonują, zgodnie z dwustronną umową rosyjsko-ukraińską. Ich liczebność, podobnie jak trasy, którymi przemieszczają się pojazdy wojskowe również reguluje umowa. Pozostaje jednak pytanie: kim są „uprzejmi ludzie” w zielonych mundurach z bronią wspierający wolontariuszy lokalnej samoobrony? Poniżej ciekawe wyjaśnienie zaczerpnięte z rosyjskiej prasy internetowej.
I przynajmniej co do jednego nie ma wątpliwości: możliwość „zrobienia durnia z europejskich i amerykańskich polityków” jest warta każdej ceny. Nawet gdyby przyszło zapłacić kilkaset milionów dolarów, pod warunkiem, że ma się pod ręką taką sumę.
***
(5) Aleksander Kondraszow
„Lecą dzikie gęsi.” Jak działają na Ukrainie prywatne armie.
(Fragmenty. Całość: Летят «дикие гуси» Как на Украине и в Крыму действуют частные военные компании, 20.03.2014, http://argumenti.ru/espionage/n430/326823)
„Najemnicy, „psy wojny”, „dzikie gęsi”. Nazywają ich różnie. Ale sens ten sam: to ludzie, którzy walczą za pieniądze. Teraz najwięcej płacą im prywatne armie (CZWK – Czastnyje Vojennyje Kompanie)). Korespondent „Argumentow Nedeli” poprosił weterana radzieckich i rosyjskich służb specjalnych, pułkownika rezerwy Igora Michajłowicza Charitonowa aby o nich opowiedział:
„(…) Charitonow, mieszkający kiedyś w Kijowie z uwagą śledzi zatrważające informacje dochodzące z Ukrainy. Dochodzą różnymi drogami, ale Igor Michajłowicz szczególnie ceni te, które pochodzą od kolegów, z którymi kiedyś służył (…):
Do Kijowa przyjechało ok. 300 pracowników prywatnej korporacji ochroniarskiej Academi. I to są nie studenciki z trzcinkami. Rzeźnicy z karabinami, granatnikami i snajperkami. Doświadczeni zawodowcy.
Mówi się, że prywatnych amerykańskich ochroniarzy na Ukrainę zaprosił Igor Kolomonski. Utrzymać niemal batalion „dzikich gęsi” zza oceanu to nie jest tania przyjemność. Obecnej władzy ukraińskiej, u której w kasie „tylko wesz na sznurku” nie stać na to. Oprócz Kolomonskiego armię najemników Academi finansuje jeszcze jeden oligarcha, niedawno mianowany na stanowisko gubernatora wschodniego regionu Ukrainy. Na razie, ci najemnicy pełnią role osobistej gwardii tych ukraińskich miliarderów. Większość z nich pozostaje w stanie swoistej rezerwy, udając zwykłych obywateli mieszkających w hotelach lub lokalach konspiracyjnych.
Zdaniem pułkownika Charitonowa rzecz idzie nie tylko o ochronę oligarchów i członków rządu utworzonego przez Majdan. Najemnicy mogą być wykorzystani dla usuwania przeciwników politycznych. W internecie jest film nakręcony w centrum Doniecka szybko przemieszczającej się milczącej grupy ok 15-20 dobrze uzbrojonych mężczyzn w maskach, z bronią automatyczna w rekach i w mundurach bez dystynkcji. Chronili prowokatorów z Prawego Sektora.
Główny analityk rosyjskiej, Narodowej Organizacji Antyterrorystycznej emerytowany pułkownik KGB Oleg Necziporenko uważa, że (…) bojownicy przemieszczają się od jednego gorącego punktu do innego i nabierają doświadczenia uczestnicząc w lokalnych konfliktach (…) Są to wysoko wykwalifikowane kadry (…) zorganizowane w małe mobilne grupy, dobrze zgrane i doskonale zakonspirowane.
Kto strzelał do żołnierzy Bierkutu na kijowskim Majdanie? Zabijano ich z broni snajperskiej, strzałami w lewy bok, słabo chroniony przez kamizelki ochronne. A ile ofiar z Niebiańskiej sotni mają na sumieniu zagraniczni najemnicy?”
Jeśli chodzi o snajperów z Majdanu, to: ”(…) wedle jego ukraińskich źródeł, było tam ok. 20 snajperów-mężczyzn z Polski, Litwy i Rumunii, oraz dodatkowo trzy kobiety-snajperki, dwie z Łotwy i jedna z Litwy (dotąd o kobiecych oddziałach mówiono tylko w odniesieniu do 1 wojny czeczeńskiej, gdzie w 1995 r. unieszkodliwiono 20 takich „biatlonistek”). Na Ukrainę zaprosił je Saszko Biełyj, komendant rownienskiego oddziału UNA-UNSO (…)
Niewiele osób wie, że obecnie nie tylko w Rosji ale i na Krymie tez są prywatne armie. I służą w nich poważni i doświadczeni ludzie(…)
Prywatna armia jest również obecna na Krymie (CZWK) stała się jądrem sił samoobrony Krymu. W tym przypadku, w jej skład weszli etniczni Rosjanie i Ukraińcy (połowa składu to Ukraińcy). Dobrano osoby, które, faktycznie są obywatelami Ukrainy. Płacą im sami Krymczanie, a konkretnie kilku krymskich przedsiębiorców, co poniekąd potwierdził Aksionow, mówiąc o zakupie za prywatne środki 50 pojazdów typu Tigr, które „w końcu do nas nie dojechały” Z tych samych środków płacono za umundurowanie i wyposażenie oddziałów samoobrony.
***
(6) Ostrożność i unikanie pochopnych ocen wielce wskazane.
Oficjalne media dużo uwagi poświęcają prześladowaniom, jakich dopuszczają się słowiańscy = prorosyjscy mieszkańcy Krymu wobec Tatarów Krymskich. Piszą o historycznych zaszłościach i o bojkocie referendum. Tymczasem komisja wyborcza poinformowała o ponad 60% udziale Tatarów w referendum krymskim. Zaś co do Stalinowskich represji, sprawa też nie jest tak jednoznaczna. W czasie II wojny św. Tatarzy masowo dezerterowali z rosyjskiej armii – deportacja w tych okolicznościach zamiast kuli w łeb – można się zastanawiać czy to faktycznie było „prześladowanie” No i rzecz ważniejsza. Tatarzy wspierali Hitlera i armię niemiecką. Pozostawienie ich na tyłach, mogłoby dla Rosjan oznaczać „krymski Wołyń”. Tak więc, z perspektywy długofalowych procesów historycznych, to była chyba słuszna decyzja. Dziś, z wyjątkiem tatarskich ekstremistów i ukraińskich neonazistów , obydwie strony unikają tego tematu, rozumiejąc, że „chcąc nie chcąc” muszą zbudować nowe, choćby tylko neutralne wzajemne relacje.
***
(7) Wiera Ilina
Ekspert – krymski: Chizb–ut–Tahrir ucieka do Kijowa.
(Fragmenty, calosc:Wiera Ilina Эксперт: «крымский Хизб ут-Тахрир убегает в Киев» 21.03.2014. http://www.islamnews.ru/news-145023.html)
Działacz społeczny i polityk W.E. Abduraimow w wywiadzie dla portalu Islamnews.ru zapytany przez dziennikarkę W. Iline o przyczynę, dla której Tatarzy opuszczają Krym i wyjeżdżają do Lwowa, powiedział ze:
„(…)przede wszystkim uciekają ci, którzy mają powody by obawiać się nowej władzy: aktywiści organizacji Medżlis i Chizb-ut-Tahrir, której działalność jest zakazana w Rosji. To właśnie te dwie struktury, wspólnie z Prawym Sektorem szykowały na Krymie krwawą wojnę pomiędzy Słowianami i Krymskimi Tatarami.
Radykalna organizacja islamska Chizb-ut-Tahrir została zdelegalizowana i uznana za terrorystyczną w wielu krajach azjatyckich, w Europie i w Rosji (na równi z Al-Kaidą).
(…) Ukraina jest jednym z niewielu państw europejskich, w których dozwolona jest działalność tej organizacji. Lwowianie i pozostali mieszkańcy Zachodniej Ukrainy naiwnie zakładają, ,że udostępniając swoje hotele i inne miejsca czasowego pobytu udzielają schronienia „uciekinierom” – krymsko – tatarskiej inteligencji przepełnionej miłością do Ukrainy, ale głęboko się mylą.
W swojej masie owi „uciekinierzy” to społecznie nieprzystosowani ludzie, którzy przywykli do życia za „granty”, pieniądze przekazywane przez katarskie i saudyjskie organizacje. Z pewnością nie będą pracować, za to utworzą diasporę ściśle współpracującą z radykalnym islamem. We Lwowie jeszcze takich nie znali? Teraz poznają. Nawiasem mówiąc, sami krymscy Tatarzy, są zdecydowanie zadowoleni z tego, że taki potencjalnie niebezpieczny kontyngent opuścił półwysep (…).”