Jak już wspomniałem w jednym ze swoich poprzednich artykułów kształt obecnych stosunków między państwami został wypracowany w połowie XVII wieku na kongresie Westfalskim. Od tamtej pory wszystkich obowiązywały określone reguły. Jednych mniej bo byli silniejsi innych więcej bo byli słabsi ale przynajmniej zachowywano pozory praworządności. Wyznaczono gwaranta przestrzegania podpisanych traktatów i był nim car Rosji.
Taki stan rzeczy po upływie czasu przestał niektórych urządzać. Pojawiły się nowe podmioty prawa międzynarodowego jak Stany Zjednoczone, Australia. Później kawał świata został skolonializowany, a dalej nastąpił rozpad kolonii i pojawiły się różne dawniej wchodzące w skład metropolii państwa. Na półtora wieku zniknęła Polska, Węgry, Czechy. Potem wróciły na arenę międzynarodową jako podmioty, ale czy pełnoprawne?
Pojawił się Izrael. Niby państwo tyle, że naród który z założenia tam powinien mieszkać pozostał w innych państwach i tam działał na rzecz swojej centrali. To wyjaśnia wiele zjawisk.
Mieliśmy i mamy Watykan, który podpisując pakty z rządami różnych państw rozszerza swoje wpływy roszcząc sobie prawo do dyktowania warunków innym rzecz jasna bez żadnej odpowiedzialności. Państwo-nie państwo, a nie doceniać jego roli nie wolno. Co prawda nie dysponuje już własnym wojskiem, ale prawie w każdym konflikcie zbrojnym macza palce.
Epoka uregulowań prawnych czy jak ktoś woli prawa ostatecznie i bezpowrotnie skończyła się z chwilą uznania przez państwa zrzeszone w Unii Europejskiej i rząd USA zamachu stanu i rozpętania wojny na Ukrainie zresztą za pieniądze Stanów Zjednoczonych, a jednocześnie nieuznawania referendum w sprawie powrotu Krymu w skład Federacji Rosyjskiej.
Po drodze było rozbicie Jugosławii, napaść na Irak i Libię agresja na Syrię.
Niegdyś państwo zamierzające zdominować inne wysyłało swoje siły zbrojne czy ekonomiczne w celu dokonania określonych nazwijmy to zmian. W obecnych czasach wynajmuje się do tego samego prywatne firmy czy to wojskowe czy prowadzące działania ekonomiczne. W razie wpadki można się od nich odciąć albo przypisać wynajęcie ich komu innemu. Są oczywiście koncerny transnacjonalne, które kierują rządami i nikt się do nich przyznać nie chce jako do podlegającej mu struktury.
Skoro coś się bezpowrotnie kończy to ten koniec musiał się zacząć. W takim razie należy się zastanowić co go zainicjowało.
Zacznijmy od wydarzeń w XX wieku. Po I Wojnie Światowej Wielka Brytania pomogła Niemcom, mówiąc kolokwialnie, obejść warunki podpisanej kapitulacji. Skutki są powszechnie znane. To było pierwsze znaczące złamanie prawa uznanego przez wielu zainteresowanych. Ale nie dla wszystkich jest jasne, że wojny czy rewolucje pociągają za sobą nie tylko klęski i zwycięstwa państw. Jak się dobrze przyjrzeć nie tylko zmieniają się granice, ale padają i powstają systemy płatności, powiązania gospodarcze, strefy wpływów religii. Sprawdźcie szanowni czytelnicy jaki procent wśród zamieszkujących tereny polskie przed II Wojną Światową było katolików, a ilu po wojnie w warunkach dyktatury socjalistycznej. Sprawdźcie jak z roku na rok zmienia się zasięg wpływów Watykanu.
Po II Wojnie Światowej gdzie na spotkaniach w Teheranie, Jałcie i wreszcie Poczdamie ustalono strefy wpływów i pewne reguły postępowania. Podpisano stosowne dokumenty. I jak ten układ skończył? Bez żadnego oficjalnego wypowiedzenia i wprowadzenia w nim zmian. Jedna strona uznała, że jak ma chwilową przewagę to się rozpanoszy.
Do chwili istnienia dwóch mocarstw nie dało się bezkarnie łamać prawa bo zawsze istniała możliwość, że drugiej stronie takie wyczyny nie spodobają się do tego stopnia, że da po łapach.
Kiedy w połowie lat 90 udało się Amerykanom doprowadzić do ruiny Związek Radziecki USA przestało się przejmować jakimikolwiek regułami czy nawet przyzwoitością. Wszystko na co mają ochotę Stany Zjednoczone jest właściwe i rzecz jasna zgodne z prawem.
Przedstawiciele USA uznali się za wyrocznie i teraz ze zdziwieniem przecierają oczy. No jak to komuś to co postanowili się nie podoba i głośno śmie to głośno wyrazić. Mało tego jakieś państewko nie chce się dać zdemokratyzować po amerykańsku. No nie chce coca coli, McDonalda, lalki Berbie, gender’a, homoseksualnych małżeństw i innych demokratycznych osiągnięć. Oni chcą po swojemu.
A tak nie wolno, bo wujek Sam chce trochę umoczyć dzioba.
Interpretacja prawa sprowadziła się do przyjętej w Talmudzie wykładni stanowiącej mnie więcej co następuje: Jeśli przedstawiciel narodu wybranego z jednej strony i goj z drugiej strony wiodą jakiś spór i prawo mówi, że coś powinno być tak, a nie inaczej ale przedstawicielowi określonej narodowości wygodnie jest jeszcze inaczej to ma być tak jak on chce.
Popatrzmy na przykładzie tzw „afery taśmowej” co rządy demokratyczne uznają za przestępstwo? Otóż wcale nie kupczenie stanowiskami i lewe układziki tylko ujawnieni o takim procederze informacji szerokiej publice. Usiłuje się odwrócić uwagę zainteresowanych od istoty rzeczy. I o dziwo obywatele dają się na to złapać. To mniej więcej tak jak to, że prokuratura jak ktoś załapie i zatrzyma złodzieja na gorącym uczynku bada czy rzeczony obrzympalec nie został za mocno ściśnięty, czy pała, którą okradany go zdzielił nie była za gruba, czy nie przytrzymano go za długo do przybycia policji. I tak podwójne czy nawet potrójne standardy w prawie w tym międzynarodowym są na porządku dziennym. A prawo rzekomo ma być jednakowe dla wszystkich. Nie którzy są równiejsi. Jako przykład można porównać to co działo się w Jugosławii i to co dzieje się na Ukrainie.
Jak tylko katolicka Chorwacja (były sojusznik Hitlera) postanowiła się oderwać natychmiast Watykan uznał ją jako samodzielne państwo. Ciekawe kto im podpowiedział to odseparowanie się. Ile wysiłku włożono w oderwanie Kosowa. I było to ze wszech miar słuszne. Opinia publiczne aprobowała taki rozwój wypadków, a wszystkie media dzień i noc nas przekonywały jak to dobrze i właściwie, że właśnie tak jest.
Na świecie nic się nie dzieje bez przyczyny. Jak coś powinno się poruszać po okręgu, a porusza się po elipsie to gdzieś musi być jakaś siła, która to powoduje.
A nawiasem mówiąc mój stosunek do referendum na Krymie jest bardzo określony jako wnuka i prawnuka osób walczących z bronią w ręku o polskość Śląska. Dziadek i pradziadek brali udział we wszystkich trzech zrywach i nie mogli do śmierci zrozumieć dlaczego rząd odrodzonej Polski tak po macoszemu ich potraktował jednocześnie tocząc wojnę z Rosją Radziecką. A ja to już raz wyjaśniałem. Zdobycze Polski na zachodzie nie rozszerzały wpływów Watykanu. A ta na wschodzie tak. Dopiero teraz za Juszczenki Watykan usadowił swoją agendę Kijowie. Wcześniej nigdy tak daleko na wschód nie zalazł. A teraz patrzymy na Ukrainę i porównywalne wydarzenia animowane przez tego samego reżysera. Obydwa państwa miały czy w przypadku Ukrainy jeszcze mają konstytucję. Konstytucja względnie dokładnie określa postępowanie w przypadku konieczności odwołania rządu, parlamentu, prezydenta etc. I do czego służy armia. I co? A co z przyłączeniem się Krymu do Federacji Rosyjskiej. O Krym walczyli Suworow i Kutuzow dawno temu. I co rządy w Europie na to? Konstytucja Ukrainy zabrania użycia armii wewnątrz kraju przeciwko swojemu narodowi. I co? I komu to przeszkadza mordować bezbronnych cywilnych obywateli? Jak wspomniałem wcześniej Polska niegdyś też doprowadziła do plebiscytu na Śląsku. I co rząd w Polsce mówi o takim samym postępowaniu ludności na Krymie?
Okazuje się, że jak tak wygodnie to Stanom Zjednoczonym to co tam jakaś, czyjaś konstytucja.
Już raz rozwiązali ostatecznie problem rdzennej ludności zamieszkującej tereny, które napływowa ludność postanowiła sobie przywłaszczyć. No i teraz robi się dokładnie to samo. Posunięto się do tego, że wyniki wyborów, których de facto nie było przeczytano z kartki. Co za nieistotny drobiazg, że te podliczone rzeczywiści po kilku dniach diametralnie się różnią od tych ogłoszonych. W panującej sytuacji na Ukrainie nie było fizycznej możliwości podliczenia głosów w chwili ich oficjalnego ogłaszania. No ale ambasador USA ma głośnik w postaci „demokratycznie wybranego” prezydenta Ukrainy. Ukraina nie była pierwsza. Tak samo „zdemokratyzowano” Irak, Libię, usiłowano Kubę, Wietnam, Egipt, Jemen i Syrię. Jak ktoś nie wierzy na stronie Departamentu Stanu jest napisane ile pieniędzy wydrukowano na te szczytne cele. A jak te środki użyto sami sprawdźcie. Wystarczy pokopać w internecie. Ale coś zaczyna skrzypieć w tym mechanizmie. Po prostu świat zaczyna się wbrew pobożnym życzeniom panów z Waszyngtonu znowu polaryzować i drugiej stronie nie koniecznie się podoba prawo pięści. Op pardon, lotniskowca.
Mało tego zielone papierki przestały być tak pożądane jak kiedyś. Za dużo ich nadrukowano. I tylko płonne nadzieje, ze kiedyś Amerykanie poczują się w obowiązku respektować siłę nabywczą używanej makulatury trzyma to płaciwo w użytku. A w końcu co obchodzi rząd USA dolar? To zmartwienie Federalnej Rezerwy firmy prywatnej. Zawsze można się od niej odżegnać.
No, a co ma z takim rozwojem wypadków na świecie, takie jak zostały opisane, prawo?
Pod zmyślonym pretekstem zniszczono niezależne państwa.
Działający pod dyktando „sąd” skazuje na karę śmierci przywódcę państwa. Wyrok natychmiast się wykonuje. I po co to? No żeby międzynarodowe korporacje mogły bezkarnie kraść narodowi jego majątek w postaci ropy naftowej, a sam naród zepchnąć do epoki kamienia łupanego i sprzedawać mu śmieci za drogie pieniądze. Niezłą cywilizację i demokrację USA przyniosło tym narodom.
Prawo w całej okazałości. Ale jak to niegdyś napisano: „Ale zemsta choć leniwa zagnała cie w moje sieci” Nie to co się dzieje w Iraku każe wspomnieć, że kiedy wojska koalicji szły na Bagdad gdzieś się zdematerializowała Gwardia Huseina. Teraz jakieś tajemnicze siły znikąd do czegoś w Iraku dążą. Co by to nie było nie jest to w interesach koncernów mających siedziby w USA.
Jakiś znarkotyzowany typ według wszelkiego prawdopodobieństwa wynajęty za zielony papier morduje przywódcę innego państwa będącego członkiem ONZ tylko dlatego, że chciał wprowadzić prawdziwy pieniądz mający realną wartość w miejsce obrazków emitowanych przez Federalny Fundusz Rezerwowy w USA. I znów jedynym celem jest kradzież majątku narodowego – ropy naftowej i gazu.
Podobny los gotowano Iranowi, ale już nie da się tak łatwo.
Syria pomimo gigantycznych strat obroniła się z pomocą Federacji Rosyjskiej.
I znowu pytanie gdzie jest tak zwane prawo międzynarodowe? Kto postawi osobniki, które do tego doprowadziły przed trybunałem dla zbrodniarzy wojennych? Norymberga jeszcze jest na Świecie, a i budynek sądu stoi na swoim miejscu. Tylko wykorzystać. I coś mi się zdaje, że już nie za długo.
Podobno sporo polityków wykupuje masowo wszelkie opublikowane dokumenty dotyczące procesów hitlerowców po II Wojnie Światowej. Pewnie liczą na co zasłużyli. Każdy swoją pajdę dostanie nie martwcie się. To samo będzie na Ukrainie. Mam przykre wrażenie, że to co zaczęło się na Ukrainie skończy się z jednej strony we Władywostoku i Nachodce, a z drugiej w Lizbonie, Londynie, Waszyngtonie i Ottawie. Może nawet w Canberze. Wystarczy przeczytać i zrozumieć czego chcą powstańcy. Warto pomyśleć komu to przeskadza.
Cywilizowani Europejczycy i Amerykanie podskakują i klaszczą z radości jak rząd na Ukrainie morduje w bestialski sposób swoich obywateli bo nie chcą dłużej pracować za darmo na żydowskich oligarchów. Jak mnie pamięć nie myli to są różne konwencje dotyczące sposobów postępowania nawet w czasie działań bojowych.
Porównajmy co się dziej po zamordowaniu 3 obywateli Izraela (nikt nie twierdzi, że zamordowanie trzech młodych ludzi to czyn chwalebny) a jeszcze na dobrą sprawę nie wiadomo kto ich zamordował i czy to nie jest prowokacja. Nie był by to pierwszy taki przypadek w historii świata.
A jaka jest reakcją społeczności świata po wymordowaniu dziesiątak ludzi w Kijowie w Odessie, pod Słowiańskiem i Donieckiem. Gdzie jest prawo, gdzie społeczność międzynarodowa?
A co do prawa międzynarodowego to w jakiej pozycji stawia się naród, który na swojego przewodniczącego wybiera osobę winną mordowania niewinnych ludzi i wyznaczająca nagrodę za zamordowanie Człowieka-Słowianina-Rosjanina? Czego mogą oczekiwać od społeczności międzynarodowej? Czego mogą oczekiwać od narodów między, którymi mieszkają? Stawiają się poza prawem czy ponad prawem? No w końcu naród wybrany. A jak ich potraktują adekwatnie będą krzyczeć jak to ich nie lubią i krzywdzą usiłując we wszystkich wzbudzić poczucie winy za swoje grzechy. Jak za Szykelgrubera i banki amerykańskie, które go wykreowały. Brał w tym udział i bank watykański, a pomoc Watykanu dla hitlerowców trwała długo jeszcze po wojnie.
Ten osobnik powinien trafić przed trybunał do Norymbergi. No ale skoro uważają go za godnego tej funkcji to wystawiają sami sobie świadectwo i wszelkie pretensje powinni mieć do siebie.
Reasumując prawo międzynarodowe nie istnieje albo można je traktować w kategoriach martwych zapisów w zetlałych, od lat nieużywanych księgach. Odeszło w przeszłość wraz ze starym porządkiem świata.