…z gazety przepisał – autor strony
Kim Pan jest – nauczycielem czy uzdrowicielem?Uważam, że przede wszystkim nauczycielem. Swoje zadanie widze w tym, żeby praktyk, którymi sam się posługuje, nauczyć jka największą liczbę ludzi. Metody te są niezwykle efektywne i dostępne w zasadzie każdemu człowiekowi, niezależnie od osobistego przygotowania. Bardzo ważnym jest nauczyć człowieka kierować swoim samopoczuciem. To pierwszy krok do stworzenia z nas ludzi gotowych do dalszego rozwoju. Mojej działalności jako nauczyciela towarzyszy zaś uzdrawianie innych. Za pomocą uzdrawiania udowadniam praktyczną wartość ćwiczeń i efektywność tych metod, których nauczam.
Skąd pochodzi Pańska wiedza – od samego Stwórcy czy od Mistrza?
Zaczęło się całkiem prozaicznie – sam zachorowałem. Byłem młody, pełen sił i energii, a tu nagle… choroba! Z początku myślałem, że zdrowie wróci samo i znowu będę w dobrej kondycji. Ale dni mijały, mój stan się pogarszał i nie było żadnych widoków na poprawę. Bardzo chciałem znów być młodym i silnym, ale los zrządził tak, że w ciągu kilku miesięcy od początku choroby stałem się inwalidą.
Jeśli kontynuowałbym leczenie za pomocą metod medycyny akademickiej, choroba już wtedy zakończyłaby się odejściem do innego świata. Na szczęście wystarczyło mi woli i zdecydowania, by odmówić przyjmowania mikstur czy tabletek i zająć się swoim zdrowie. W tym momencie poczułem po raz pierwszy Wyższą Wolę. W mojej głowie pojawiły się wówczas myśli o tym, jak przeprowadzać ćwiczenia, prawidłowo oddychać, poruszać się.
Z Boską pomocą udało mi sie szybko odbudować swoje zdrowie, nauczyć się kierować własnym samopoczuciem. Z czasem przyszło doświadczenie i nawyk pomocy innym ludziom. Tak więc mistrza nie miałem. Zamiast niego była choroba. A źrudłem wiedzy tajemnej stał się nasz Niebieski Ojciec. Od Niego otrzymałem wiedzę i życie, które po powrocie do zdrowia zacząłem od nowa.
Dwadzieścia lat zajmuję się rozwojem sztuki samodoskonalenia i od dwudziestu lat nie pije alkoholu, nie palę, staram się przestrzegać przykazań i działać zgodnie z przeznaczeniem, które wyznaczył mi nasz Pan!
Naucza Pan jak być zdrowym, jak się samodoskonalić… Od czego powinniśmy zacząć?
Bycie zdrowym jest najważniejsze, to pierwszy krok do rozwoju osobistego. Kiedy człowiek jest chory, trudno mu myśleć o czymś innym niż własna choroba. Cały czas jest skoncentrowany na swoich odczuciach, wsłuchuje się w siebie i obserwuje objawy choroby. Najważniejsze w uwolnieniu się od cierpienia, to przestać wsłuchiwać się we własne przeżycia i zacząć cieszyć się życiem. Należy znaleźć siły do walki z chorobą. Pierwszy krok na drodze do samodoskonalenia się polega na zrozumieniu najgłębszej przyczyny choroby i nauczeniu się przeciwstawania negatywnej sile, którą tworzą wszelkie schorzenia. Następnym krokiem będzie maksymalny rozwój osobistych możliwości. A potem człowiek zaczyna szukać tego, co znajduje się w nim samym. Nie jesteśmy w stanie dotknąć Boga, dopóki nie stworzymy w sobie duchowych możliwości. Dlatego nie wolno oddzielać umiejętności kierowania swoim samopoczuciem, od poszukiwań drogi do Boga. Trudno je bowiem od siebie oddzielić. W pierwszej kolejności z reguły następuje uzdrowienie, wybawienie od chorób, a potem już zaczyna się żmudna i delikatna praca nad rozwojem swoich maksymalnych możliwości i szukanie dróg do Najwyższego!
Kiedy zaczął się Pan interesoać rozwojem duchowym?
Jak wcześniej wspomniałem, prawdziwe zainteresowania tymi zagadnieniami pojawiły się w wieku dojrzałym, kiedy zdołałem się wyleczyć z choroby. Lecz nastroje mistyczne zacząłem odczuwać już w dzieciństwie. Co prawda wtedy ich nie rozumiałem, ale uważałem, że są bardzo ważne i że bez nich moje życie będzie ubogie i nudne. Dziadek i ojciec byli duchownymi i cała rodzina czciła Wyższe Siły i kierowała się przykazaniami Ewangelii. Dlatego też od dzieciństwa jasno wiedziałem, że Bóg istnieje, że właśnie On stworzył świat i wszyscy jesteśmy Jego dziećmi. Później, kiedy trzeba było poważnie zająć się swoim własnym zdrowiem, pomogły mi nastroje z dzieciństwa. Modliłem się, w ten sposób zwracałem się do Boga z prośbą o pomoc i otrzymywałem ją w postaci wiedzy o ćwiczeniach i metodach uzdrawiania.
Jak traktuje Pan to, co robi? Czy w Pana przekonaniu nauczanie i leczenie to misja czy po prostu profesja, zajęcie jak każde inne?
Mówić o tym, że to zwykłe zajęcia, jak praca w biurze, nie wypada. Po to, aby nieść ludziom wiedze tajemną, koniecznie trzeba mieć Wyższe Błogosławieństwo. Dane mi ono było w tym momencie, kiedy zacząłem wychodzić z choroby. Całą późniejszą pracę wykonywałem ze znakiem Błogosławieństwa Najwyższego. Sądzę, że wypełniam określoną misję, powinienem dostarczyć ludziom tę wiedzę, którą dano mnie. A to wymaga pewnych ofiar i podporządkowania swoich dążeń i pragnień celowi najważniejszemu. Prawie dwadzieścia lat jeżdżę po świecie, by opowiadać ludziom o ich zdolnościach. Podczas zajęć badam różnorodne umiejętności człowieka, odkrywam najgłębsze możliwości, które posiada każdy. To misja – i dla jej spełnienia konieczna jest nieustająca wewnętrzna praca; koncentracja uwagi na najważniejszym – rozwiązywaniu tych zadań, które pomogą ludziom wyzbyć się stereotypów myślenia i percepcji, pomogą nauczyć żyć twórczo i na każdym kroku widzieć Najwyższe Przeznaczenie.
Na pierwszy rzut oka zadania te są złożone, ale z pomocą Boga wszystko da się rozwiązać i może nawet okazać się czymś w rodzaju zwyczajnej pracy. Ważne, by stale widzieć i odczuwać najważniejsze, wtedy misja będzie wypełniać się w sposób pewny i bez komplikacji.
Wojciech Wiertelorz
Rok 2004 to bardzo odległe dzieje i stara gazeta, której już niestety nie ma na rynku, a szkoda.
Widzę tu rozbieżność z tym co do tej pory przekazywałeś. Dostał przekaz od dziadków czy od Boga. Sam doszedł do technik czy jest to tradycja starych ludów?
nie ma żadnych rozbieżności … po prostu nie znasz całej historii Szerstiennikowa jak wyszedł z ciężkiej choroby sposobami mu nieznanymi i nazwał tą siłę uzdrawiającą, którą dostawał pochodzącą prosto od Boga …a w późniejszym czasie swego życia spotkał dwóch starców którzy przekazali mu wiedzę tradycji…Sam doszedł wcześniej do kilku technik, które go uzdrowiły, a których zupełnie nie znał i właśnie te techniki okazały się w kolejnym czasie pochodzącymi z Tradycji…dowiedział się o Tym że techniki te pochodzą od dawnych ludów dostając je w przekazie od Starców …
Wszystko pochodzi od Stwórcy, cała wiedza i sposoby uzdrawiania, a przekazywana wiedza była przez pośredników = starców
Nasza własna moc i siła i energia pochodzi od Boga czyli od Stwórcy i to jest jedność i łączność niepodważalna…
Moc Przewodnika i Wiedza Tradycji przekazywana z pokolenia na pokolenie również pochodzi z tego samego źródła różnie nazywanego – Jedynego Źródła…