Legenda o przędzącej matce
Dawno, dawno temu, kiedy nie było jeszcze ani ludzi, ani nawet nie było jeszcze samej Ziemi, a Wszechświat pływał w pierwotnym chaosie, jedynie Wielka Niebiańska Prządka snuła nieskończenie długą nić życia Wszechświata. Skręcała nieforemne kłaczki chaosu w mocne wątki życia, nawijając je na swoje wrzeciono. Gdy kłębek był już spory, zdejmowała go z wrzeciona i rzucała w ocean Wszechświata.
Czy wiele takich światów stworzyła, nie wiadomo. Ile ich było dokładnie, legenda o tym nie wspomina. Istotne jest natomiast to, że nadszedł taki moment, gdy Przędząca Matka zrozumiała, że światy, stworzone na jej wrzecionie, zaledwie odzwierciedlają prawdziwe życie i nie mogą rozwijać się samodzielnie. Nie mogły, gdyż nie starczało im energii, która by czyniła je płodnymi (twórczymi), by zapaliła iskrę do nowego etapu rozwoju życia.
Dlatego też stworzyła Ona szczególny świat, w którym narodził się i wyrósł Duch Twórca. Dalej w legendzie opowiada się coś dla naszej logiki niepojętego. Następuje przestawienie przyczyn i następstw. Przędząca Matka stworzyła Ducha Twórcę a On, z kolei zrodził Matkę Prządkę i Ona na nowo zaczęła swą pracę stwarzania.
Logika, do której przywykliśmy pyta: Jak Duch zrodzony z Prządki mógł urodzić ją samą? Ano, mógł! Wszak wszystkie poprzednie, stworzone na jej wrzecionie światy były nie odpowiednie.
Dlatego też wydarzyło się tak, że językiem legendy wyjaśniane jest zrodzenie z Ducha Twórcy Przędzącej Matki.
Możliwe, że nigdy nie zdołamy pojąć prawdziwego sensu tego co się tu rzekło. Metafizyczne światy, w których dokonują się czyny, mające swoje konsekwencje, niedostępne logicznej analizie. Jednakże możemy osiągać dostępny dla nas twórczy stan świata. Pojąć go i posługiwać się danymi nam od wielu wieków olbrzymimi możliwościami! Danymi nam przez kogo?
Dla adeptów Wielkiej Tradycji Północy odpowiedź na to pytanie jest oczywista: danymi przez Matkę Prządkę w jej niebiańskim zespoleniu (zjednoczeniu) z Duchem Twórcą.
Wielkiej Prządki nie można rozdzielić z Duchem Twórcą, gdyż stanowią Oni Jedno.
Przebywają w nieustannym zespoleniu zradzającym światy. Trudność zrozumienia tej legendy tkwi w tym, że nie odpowiada ona logicznym standardom człowieka.
U ludzi każdy akt zespolenia musi się zakończyć, gdyż życie nie ogranicza się wyłącznie do relacji łóżkowych.
W poprzednich wydaniach, opowiadałem o praktykach psychoseksualnej samoregulacji. Pomagają one uświadomić sobie, że akt płciowy – nie jest tylko fizjologicznym współżyciem pary, lecz jest też stopniem do tego, aby wznieść się na szczyty Ducha i Wiedzy. A na wyższych poziomach pochodzenie światów i ludzi, ich twórcze możliwości są bezpośrednio związane ze współdziałaniem Matki Prządki i Ducha Twórcy.
Nie wolno rozdzielać ich na dwie oddzielne istoty.
Zarówno Wielka Prządka jak i Duch Twórca, w swej istocie są jedną całością. Objawiają się jako pierwiastek męski i pierwiastek żeński Wielkiego Kosmicznego procesu.
Można rzec, że są to dwa przeciwstawne sobie stany, które współdziałając rodzą potężny ruch.
Przypomnijcie sobie biblijną przepowiednię na temat natury ruchu:
„Kiedy dwoje stanie się jednym, gdy wnętrze stanie się zewnętrzem, a zewnętrzne – wewnętrznym, gdy mężczyzna stanie się kobietą, a kobieta mężczyzną.”
W alegorycznej formie został tu naświetlony sens głębokiego procesu stwarzania światów. Naiwnością byłoby, doszukiwać się w tym kontekstu seksualnego, choćby z tego powodu, że seks – to przywilej człowieka i jest mało prawdopodobne, aby był rozpowszechniony w metafizycznych światach, a tym bardziej pośród istot wchodzących w skład pierwotnej osnowy materii świata.
Od razu chciałbym to wytłumaczyć. Nie usiłuję obniżać wartości pojęcia Boga. Zarówno w światowych religiach, jak i w Tradycji, istnieje kult Wielkiego Pierwotnego Twórcy – Pratwórcy.
Stworzył On Matkę Prządkę i Wszechświat, który ona następnie zapełnia światami zdjętymi z niebiańskiego wrzeciona. Jednak Bóg Stwórca, dawszy życiu pierwotny impuls pozostawił mieszkańcom światów możliwość samodzielnego odkrywania swoich twórczych możliwości.
Każdy robi to po swojemu. Ktoś wyznaje religijne doktryny, ktoś inny poszukuje dróg duchowego wzniesienia w ascezie lub nieokiełznanych wygodach życia.
Każdy podąża własną Drogą, jednak nie oznacza to, że należy odrzucać wszystko, co zaprzecza wybranym przez ciebie doktrynom.
Jak pokazują tysiącletnie doświadczenia, Prawda nie leży na biegunach, a pośrodku, tam, gdzie wyrastają wszystkie kwiaty i owoce.
Praktyki Tradycji nie zastępują duchowego czy religijnego światopoglądu człowieka. Nie wymagają wyrzeczenia się wybranego kierunku osobistego rozwoju. Praktyki Tradycji pomagają mocniej i głębiej czuć to, co się dzieje, zagłębiać się w wybrane nauki i sercem przyjmować Prawdę.
A legendę o matce Prządce i Duchu Twórcy można pojmować rozmaicie. Każdy zrozumie ją tak, jak podpowie mu osobiste doświadczenie i życiowa mądrość.