Nie umiemy rozluźniać się. A przecież właśnie rozluźnianie się jest podstawą samouzdrawiania. Niekiedy wystarczy usunąć głębsze napięcia fizjologiczne i psychiczne, a stany chorobowe ustąpią (bardziej szczegółowo o technikach głębokiego rozluźnienia w rozdziale Trans medytacyjno-uzdrowicielski). Jak więc nauczyć się wprowadzania siebie w stan pełnej i głębokiej relaksacji?
Stanem przeciwstawnym wobec rozluźnienia jest napięcie. Nie doświadczając silnego napięcia, nie odczujesz także głębokiego rozluźnienia.
Spróbujmy się napiąć. Siadamy na krześle, ręce podnosimy nad głowę i łączymy dłonie, kolana razem, stopy rozstawiamy na szerokość stopy. W takiej pozycji zaczynamy ściskać dłonie i kolana: początkowo powoli liczymy do trzech i utrzymujemy równe napięcie, następnie liczymy od trzech do ośmiu i z każdym odliczeniem zwiększamy siłę nacisku. Na “osiem” następuje maksymalny ścisk dłoni oraz kolan. W tym momencie gwałtownie zrzucamy napięcie i czujemy, jak przeciążone mięśnie powoli rozluźniają się. Zamiast maksymalnego napięcia pojawia się błogie rozluźnienie. Ale to, czego doświadczyliśmy, jest zaledwie zewnętrzną relaksacją mięśniową. Ażeby połączyć głębokie rozluźnienie energetyczne z mięśniowym, trzeba nauczyć się rozluźniania wewnętrznej osi ciała.
Na początek rozgrzewamy opuszki palców. Silnie pocieramy palcami jednej ręki o dłoń drugiej i na odwrót. Stukamy opuszkami palców o siebie, znów pocieramy itd. Powtarzamy tę czynność aż do chwili, gdy poczujemy w opuszkach silnie pulsujące ciepło. Przesuwając palcami po środkowej linii ciała znajdziemy najwyżej położony punkt na czaszce – tam, gdzie wzgórek kostny przechodzi we wgłębienie potyliczne. Jest to miejsce, w którym znajduje się punkt “Baihui” [Więcej informacji o punkcie Baihui i innych punktach omawianych w dalszej części tej książki Czytelnik może znaleźć w książce Z. Garnuszewskiego Renesans akupunktury, Wydawnictwo “Sport i Turystyka”, Warszawa 1988. (przyp. tłum.)]. Dobrze rozgrzane opuszki palców obydwu rąk nakładamy na ten punkt i “słuchamy” swoich doznań. Wkrótce ciepło palców zacznie przenikać do wnętrza tkanek głowy, spływać w dół. Przypomina to spływanie ciepłej wody. Razem ze stopniowym rozprzestrzenianiem ciepła, pojawia się uczucie głębokiego, wewnętrznego rozluźnienia, które powoli rozchodzi się, początkowo na głowę, następnie na szyję, ramiona, ręce, tułów i niżej – do koniuszków palców nóg.
Zaczynamy gładzić głowę od jej czubka w dół. Ruchem tym pomagamy ciepłu napełnić wszystkie części ciała falą światła i rozluźnienia. Stopniowo w tych ciepłych strumieniach zaczynają “tajać” ręce. Dosłownie jakby się rozpływały w przestrzeni, stając się kruchymi jak kostka cukru w wodzie, a potem rozpuszczają się całkowicie. Odczucia z rąk zarazem są i nie ma ich. Czujemy, że ręce są na miejscu, ale innych wrażeń nie ma.
W miarę rozprzestrzeniania się fali rozluźnienia coraz niżej, zaczynamy gładzić rękoma klatkę piersiową, boki, brzuch. Kończymy rozluźnianie ciała gładzeniem podbrzusza. Stąd fala relaksacji popłynie po nogach.
Ciało rozluźniło się na tyle głęboko, że odnosi się wrażenie, jakby mięśnie i kości rozpuściły się, zanikły, i od mostka do obrzeży ciała rozlewa się błogie znużenie i spokój.
Pozostajemy w tym stanie, rozkoszujemy się nim, przysłuchujemy się swoim odczuciom i wrażeniom powstającym w stanie głębokiego rozluźnienia i spokoju.
A teraz przykładamy sobie ręce do brzucha i “słuchamy” ciepła rozpływającego się z rąk po całym brzuchu. Wraz z ciepłem, w brzuchu pojawia się odczucie spokoju. Ogólne rozluźnienie pogłębia się.
Przenosimy dłonie na klatkę piersiową. Odczuwamy, jak napełnia ją ciepło pochodzące z rąk. Uspokaja się bicie serca, oddech spowalnia się i spłyca. Wydaje się, że puls życia w ciele cichnie, staje się ledwie słyszalny, i tylko gdzieś tam w głębinie pozostają iskierki świadomości, które nie pozwalają zapaść w sen, w nieprzytomność. Następuje spokój.
Przekładamy ręce na potylicę i znów “przysłuchujemy się” ciepłu spływającemu z dłoni do wnętrza głowy. Pod wpływem tego ciepła wszystkie struktury głowy rozluźniają się, cichną nawet myśli, stają się ociężałe, ciągliwe, płyną powoli i leniwie.
Nakładamy opuszki palców wprost na zamknięte powiekami gałki oczne. Pojawia się ciepło i oczy zaczynają rozluźniać się. Napięcie mija,’ zmęczenie oczu znika, oczy odpoczywają. Trzymamy palce do chwili pojawienia się odczucia całkowitego wypełnienia gałek ocznych ciepłem.
Po zakończeniu rozluźniania oczu, ledwie dotykając opuszkami palców, ruchami okrężnymi masujemy skronie, starając się nie przesuwać skóry.
Ze skroni ręce opuszczają się w dół i opuszki palców ześlizgują się wzdłuż uszu, okrążają płatki małżowin i trafiają w zagłębienia za uszami. Na sekundę zatrzymujemy tam palce, następnie powoli prowadzimy je po dolnej szczęce okrążając kąt żuchwy i po krawędzi kości przesuwamy palcami do podbródka. Na moment zatrzymujemy tutaj palce i zaczynamy ruch powrotny po krawędzi żuchwy do góry, ku zagłębieniom przyusznym.
Wykonujemy to kilkakrotnie, aż do pojawienia się przyjemnego odczucia rozluźnienia tkanki kostnej żuchwy.
Rozluźnianie głowy kończymy gładzeniem gardła i bocznych mięśni szyi. Kolejny raz, przesuwając palcami od zagłębień przyusznych do podbródka, nie cofamy już rąk, lecz zaczynamy ruch opuszkami palców od podbródka w dół, po gardle do dołka międzyobojczykowego, a stąd po kościach obojczyka do bocznych mięśni szyi, a po nich w górę, do żuchwy. Robimy to kilka razy.
Po wykonaniu całego cyklu ruchów rąk i rozluźnienia, powoli i płynnie opuszczamy ręce na biodra. Pozostajemy w stanie głębokiego spokoju do czasu, póki nie odczujemy, że ociężałość, zmęczenie rozpuściły się, odeszły…
Kończąc odpoczynek, z przyjemnością przeciągamy się i obowiązkowo uśmiechamy, albowiem uśmiech rodzi impuls dobrego nastroju…
z książki pt.
Wewnętrzne Światło cz.1
Droga samouzdrawiania i samorealizacji
kursy dla początkujących – Nikołaj Szerstiennikow