Praktyka pokazuje, że człowiek, który opanował podstawowe techniki pracy ze swoim biopolem, zdolny jest wyleczyć siebie z licznych dolegliwości. Koniecznie trzeba uwierzyć we własne siły i zrozumieć, że “Jestem zdolny siebie wyleczyć!”. Tę formułę autosugestii należy stale pamiętać i w miarę możliwości powtarzać jak zaklęcie.
Podzielimy choroby na kilka dużych grup:
1. Choroby przewodu pokarmowego.
2. Choroby układu sercowo-naczyniowego.
3. Choroby systemu nerwowego.
4. Choroby aparatu ruchu.
5. Choroby układu moczowo-płciowego i nerek.
Oczywiście taka klasyfikacja jest bardzo przybliżona i umowna, nam jednak jest potrzebna do wykorzystania w praktyce osobistej.
Weźmy pierwszą grupę chorób. Zostało już powiedziane, że aby przewód pokarmowy funkcjonował normalnie, nie można go przeciążać nadmiarem pokarmu. O sposobach regulacji apetytu już mówiliśmy. O roli języka w trawieniu i normalizacji pracy przewodu pokarmowego także była już mowa.
Wywołujemy odczucie biopola pomiędzy dłońmi i zaczynamy nim manipulować. Nakładamy swoje dłonie na strefę prawego podżebrza i powoli odsuwając je od ciała oraz przybliżając do niego osiągamy pojawienie się kontaktu pól dłoni i skóry na prawym podżebrzu (o formach więzi kontaktowej – ciepło, chłód, przyciąganie itd. była już mowa). Kiedy kontakt pól został nawiązany, zaczynamy samooddziaływanie. Prawa ręka w odległości kilku centymetrów od ciała ślizga się po linii żeber, a lewa po środkowej linii brzucha, od wyrostka mieczykowego splotu słonecznego do pępka. Ruch odbywa się powoli, uwaga koncentruje się na odczuciach w okolicy brzucha. Równocześnie z ruchem rąk zachodzi jakiś ruch w jamie brzusznej. Wydaje się, że ruch wewnątrz podąża w ślad za dłońmi.
Rytmicznie poruszając rękoma osiągamy uczucie lekkości w prawym podżebrzu, rozluźnienia woreczka żółciowego. Zazwyczaj pierwsze rezultaty pojawiają się po kilku minutach pracy. Jeżeli jednak wystąpiły silne bóle, ważne jest nie ulegać panice i w skupieniu pracować przez 20-30 minut. Jest to dla początkujących bardzo nużące i z reguły prowadzi do zmęczenia oraz głębokiego snu. We śnie ból przejdzie, skurcz minie, atak powstrzymany zostanie w samym zarodku. Nie należy uważać, że opisany sposób daje gwarancję wyleczenia chorób wątroby i woreczka żółciowego. Pozwala on na samym początku ataku przyjść sobie z pomocą i zapobiec nasileniu się bólu.
Z reguły zapalenie woreczka żółciowego towarzyszy zapaleniu trzustki. Bioenergoterapia w tym przypadku jest również bardzo skuteczna.
Na brzuchu znajdują się szczególne punkty. Nazywamy je błądzącymi. Mogą one nie pokrywać się z położeniem tradycyjnych punktów chińskiej terapii Dżentsu. Owe błądzące punkty energetycznie związane są z organami wewnętrznymi i energetyczne oddziaływanie na nie wpływa terapeutycznie na same organy. Zatem trzustka. Nakładamy lewą dłoń na prawą stronę brzucha tak, żeby palec wskazujący był przyciśnięty do prawego dolnego żebra, a kąt pomiędzy kciukiem
a palcem wskazującym odpowiadał zaokrągleniu żeber przy splocie słonecznym. Palce dłoni są mocno ściśnięte. Wówczas pierwszy punkt trzustki będzie się znajdował u podstawy małego palca tzn. w odległości równej szerokości dłoni od granicy żeber.
Drugi punkt znajduje się po lewej stronie. Żeby go umiejscowić, przyciskamy
dwa palce prawej ręki – wskazujący i środkowy – do lewego podżebrza, a kąt pomiędzy palcem wskazującym a kciukiem powinien odpowiadać zaokrągleniu żeber z lewej strony. Wtedy drugi punkt skupienia będzie znajdował się pod stawem pierwszego członu środkowego palca.
Oddziaływanie na punkty. Nakładamy palce złączone koniuszkami na wskazane punkty i skupiamy się na odczuciach. Wkrótce poczujemy, jak od opuszek palców rozchodzi się przyjemne ciepło, początkowo po powierzchni ciała, po skórze, następnie ciepło przenika do wnętrza jamy brzusznej i rozchodzi się w trzustce. W tym momencie uda się ją poczuć. Czas oddziaływania każdy określa indywidualnie, jednak nie mniej niż 15 minut. Po rozpoczęciu pracy mogą wystąpić lekkie bóle, które szybko miną, a pozostaną przyjemne odczucia rozgrzanej trzustki. Stopniowo ciepło rozluźni strefę chorobową i nastąpi uczucie spokoju, komfortu. Może rozpocząć się aktywizacja perystaltyki, co objawi się burczeniem w brzuchu – jest to dobry znak.
Ważnym warunkiem normalnej pracy organizmu jest stabilna praca jelita grubego. W naszym organizmie odgrywa ono rolę głównej magistrali wydalania niestrawionych resztek spożytego pokarmu i swego rodzaju pieca, ogrzewającego nerki oraz inne organy wewnętrzne. Jeżeli niestrawione resztki pokarmu nie zostaną na czas wydalone z jelita grubego – następuje wewnętrzne zatrucie, organizm zaczyna sam siebie zatruwać.
W celu aktywizacji jelita grubego opanujemy nieskomplikowaną technikę, którą jednakże należy wykonywać regularnie, systematycznie w cyklach dziesięciodniowych.
Nakładamy dłonie na strefy jelita grubego – po bokach brzucha, z prawej i lewej strony. Dłonie zwrócone są palcami w dół. Ustanawiamy kontakt energetyczny pomiędzy ciałem a dłońmi i zaczynamy nimi poruszać. Ruchy wykonuje się następująco: prawa dłoń opuszcza się w dół ku miednicy i stąd wolno podnosi się w górę ku żebrom. Lewa dłoń odwrotnie, podnosi się ku żebrom i wolno spływa w dół – ku miednicy. Przy czym lewa dłoń w dole brzucha zbacza w kierunku pępka, zgodnie z biegiem esicy, a potem kieruje się w dół.
Po kilku przejściach dłońmi (w naszej praktyce, po dziesięciu) po bocznych powierzchniach brzucha, co odpowiada wstępującemu i zstępującemu odcinkowi jelita grubego, robimy dwa-trzy przejścia po całej drodze ruchu fizjologicznego. W tym celu obie dłonie przemieszczamy w prawo, przykładowo na strefę wyrostka robaczkowego i ustanawiamy kontakt energetyczny pomiędzy nimi a ciałem. Zaczynamy wolno podnosić dłonie ku górze, do prawego podżebrza, następnie prowadzimy ręce poziomo w górnej części brzucha od prawej dolnej granicy klatki piersiowej ku lewej dolnej granicy. I stąd powoli przesuwamy ręce w dół po lewej stronie brzucha i na końcu tej drogi zaokrąglamy ruch ku pępkowi i opuszczamy ręce w dół.
Opanujemy jeszcze jedną bardzo ważną technikę pracy ze sobą, która pozostanie w waszym arsenale na długie lata. Jest to metoda pracy z pierścieniami. Ma ona wiele wariantów, zapoznamy się z konkretnym i najprostszym przykładem. Łączymy opuszki palców obu rąk – wskazujące (lub środkowe) oraz kciuki. Powstaje pierścień. Wyobraźmy sobie, że przez jego wnętrze płynie strumień, jakby powiew wiatru. Jeśli w tym momencie ustawimy pierścień równolegle do ciała, to pojawi się odczucie ciepłego strumienia – to potok skoncentrowanej zewnętrznej energii płynie przez pierścień z palców w zadanym kierunku.
W ogóle praca z pierścieniami może zostać wydzielona jako odrębne zagadnienie z uwagi na znaczenie i możliwości, jakie ofiarowuje praktykującym ją osobom.
W metodach samouzdrawiania za pomocą pierścieni mogą być wykorzystywane drewniane, kamienne, srebrne, złote, miedziane, mosiężne i inne konstrukcje. Posiadają one różne rozmiary, bywają z uchwytami lub bez nich… Słowem, arsenał jest bardzo duży. I różne materiały w różnym stopniu zdolne są aktywizować procesy energetyczne w organizmie, wpływać wybiórczo na organy i węzły ciała. Jednak pierścień z palców jest zawsze pod ręką i może być wykorzystywany jako środek szybkiej samopomocy.
W starodawnych rosyjskich metodach uzdrowicielskich jest i taka: gdy boli głowa, to trzyma się nad nią sitko, lub po prostu nakłada się je na głowę. Praktyka pracy z pierścieniami posiada, jak widzimy, długą historię. Wszak sito jest wielostopniową strukturą pierścieniową. Siatka sitka składa się z ogromnej ilości drobnych oczek – w istocie także pierścieni. Strumień energii, zogniskowany przez zewnętrzny pierścień sitka, przechodząc przez oczka siatki rozdrabnia się w nich, każdy strumyczek ogniskuje się oddzielnie i kiedy ten delikatny energetyczny deszcz przenika głowę, wtedy oddziały wuj e na przykurczone fragmenty siatki naczyń krwionośnych, likwiduje zastoje energetyczne, zachodzi wyrównywanie ogólnego tła energetycznego głowy, a zjawiska zastojowe w kanałach i meridianach zanikają, zostaje przywrócona normalna cyrkulacja, ból przechodzi.
cdn. w drugiej części artykułu:
http://www.slowianie.org/cwiczenia-i-medytacje/biopolem-po-chorobach-cz-2/
z książki pt.
Wewnętrzne Światło cz. 1
Droga samouzdrawiania i samorealizacji
kursy dla początkujących – Nikołaj Szerstiennikow
1 komentarz do “Biopolem po chorobach cz. 1”